poniedziałek, 28 lutego 2022

Bijmy wszystkie dzieci

Coś wam powiem. Przeciwnicy kar cielesnych twierdzą, że lanie pociech nie jest metodą wychowawczą, tylko oznaką słabości. To bzdura. Gdybym ja nie był bity, to do dziś nie rozumiałbym, że się nie zabija, nie kradnie i nie daje bzykać listonoszom w zamian za cukierki. Bicie nie jest metodą wychowawczą, owszem, ale pomagało w karaniu za czyny, których szkodliwości dziecko nie jest w stanie pojąć. To co ma być teraz? Rozmowa z dzieckiem? A przepraszam – jak ma z dzieckiem rozmawiać matka, która jest głupia jak but, a jej największym życiowym sukcesem było ukończenie podstawówki? Jak ma rozmawiać z dzieckiem ojciec, który w życiu nie przeczytał żadnej książki, nie potrafi budować zdań złożonych, a jego zainteresowania nie wykraczają poza fotel, z którego ogląda mecze piłki nożnej?

Wystarczy rozejrzeć się i zobaczyć ile dzieci ma nadwagę. Przeciętna rodzina nie radzi sobie z dzieckiem już na etapie zdrowego żywienia! Ciężko oczekiwać, by radziła sobie z dobrym, albo przynajmniej poprawnym wychowaniem. Jasne, brak przemocy jest jak najbardziej pożądany - ale najpierw należałoby wychować rodziców, a - powiedzmy to sobie wprost - to nie jest kraj dla ludzi wrażliwych wykształconych, raczej dla takich potrafiących wyszarpać swoje pazurami. Jak przemocy ma unikać matka, która rozumie tylko taki język, która wpada w szał ilekroć cośnie idzie po jej myśli? Zwolennicy są głupimi idealistami i utopistami. To tak jakby bezzębny ojciec uczył dziecko jak dbać o zęby, to się po prostu nie zdarza. Nie ma znaczenia, że nigdy nie uderzyła swojego dziecka - skoro uczy się również przez obserwację. 20 minut z płaczącym dzieckiem ,w przeciętnym człowieku, "nie-rodzicu" potrafi wzbudzić czystą agresję. Serio, zanim rzucisz krytyczne słowa, próbuj bujać worek kartofli i zapętlić sobie na głośnikach przez dwie godziny nagrany dziecięcy płacz, co jakiś czas przełączający się na inny, najlepiej głośniejszy. Najlepiej w środku nocy. I broń boże się tym nie zirytuj, a już na pewno nie miej ochoty rzucić tym workiem kartofli o ścianę. Bo rodzice mają jeszcze gorzej i to codziennie.

Wykrzewienie z dzieci przemocy to piękna idea, ale nierealna i niebezpieczna. Może najpierw sami wyrzućmy ją ze świadomości, przestańmy prowadzić wojny, uprawiać boks, bić drugiego człowieka. Niebezpieczna, bo wystarczy tylko jeden agresor, by wykorzenione z agresji społeczeństwo dało się sterroryzować. Zdecydowanie jest na to za wcześnie w wymiarze globalnym. O wiele lepiej uczyć dzieci agresji, niż udawać, że przemoc nie istnieje, bo dziecko zderzy się wtedy ze ścianą. Nie jest to w erze chuchania i dmuchania mądre ani przemyślane, niestety. O przemocy z pewnością jeszcze tu napiszę w przyszłości. A do tego wpisu wrócę za jakiś czas go zaaktualizować, najpewniej wtedy gdy będę miał dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz